Wzniosły się mury złote,
Górują nad masywnymi szczytami,
Ze słońcem konkurują blaskiem.
Potężne miasto wyrosło w krainie
Martwej od pierwszych pokoleń,
Nieprzyjaznej dla istot żywych.
Zatętniły życiem pustkowia,
Jałowa gleba wydała plon,
Puste strumienie wypełniły się wodą.
Lud bawił się szczęśliwy,
W dostatku żył i przepychu
Za nic mając sobie siły wyższe.
Potężniejsza moc spojrzała z góry
Na lud swój niewierny,
Jak lży go i lekceważy.
Gniewne grzmoty rozbiły się nad szczytami,
Wzburzone wody zalały ziemię,
Słońce blask swój przykryło.
Nastały ciemności i lament ludu,
Zgroza wdarła się na ulice miasta,
Nie było litości dla niewiernych.
Złote mury padły tknięte siłą
Potężniejszą od ludzkiej woli,
Straszniejszą od zmory koszmaru.
Padło miasto z przepychem budowane,
Legły mury potężne,
Upadł człek na kolana.
82) 19/01/2008 Kraków